http://dzieciom.pl/wp-content/uploads/2015/07/FDZzP_logo.jpg

_

smiley  Sanok i najwspanialszy skansen Europy ( 14.07.2014 r. )

Wczesna pobudka, bo zaplanowana wyprawa na Tarnicę. Przeglądam prognozę pogody i przestaję być zadowolony. Jeszcze wieczorem było wszystko optymistyczne, a ranek przynosi nieciekawe wieści meteorologiczne. Jest nadzieja, że gdy wyruszymy wcześnie rano to uda nam się wyprawa w bezpiecznych godzinach.
 Niestety wyjeżdżamy po godzinie siódmej i najpierw nawigacja szwankuje,a potem niebo zaciąga się nieciekawymi chmurami.
Wybieram opcję alternatywną i kieruję się do Sanoka, gdzie znalazłem w internecie ciekawą propozycję zwiedzania skansenu. Mamy więc do przejechania 30 km, a z każdym kilometrem niebo staje się coraz bardziej przejrzyste. Nerwy dają o sobie znać, bo może jednak warto było jechać w góry.
 W drodze do Sanoka Łukasz negocjuje wizytę w Mc Donald's. Ponieważ jest grzeczny, a rano nie jedliśmy śniadania to kierujemy się do niego.
 Jest tuż po godzinie ósmej, więc ludzi nie ma prawie wcale. Problem w tym, że o tej godzinie podają tylko zestawy śniadaniowe,ale przekonujemy Łukasza
 do tostów.
Po śniadaniu wyruszamy na poszukiwania skansenu. Trochę błądzimy, ponieważ nawigacja nie ma planu miasta. Pytamy napotkanych przechodniów i w końcu dostajemy szczegółową instrukcję dojazdu.
 Jest poniedziałek i okazuje się,że w tym dniu wejście do godz. 11:00 jest darmowe. Skansen jest olbrzymim obiektem terenowym o powierzchni  38 hektarów i
 jest  największym muzeum etnograficznym w Polsce pod względem liczby zgromadzonych obiektów . Na jego terenie znajduje się obszar miejski i  wiejski .
    Przedstawione są tu różne formy kultury i zabudowy czterech grup etnograficznych, czyli: Łemków, Bojków, Pogórzan i Dolinian.
 Budowle w większości są oryginalnymi i autentycznymi obiektami przeniesionymi z terenu Bieszczad element po elemencie.
Krótko po wejściu na teren Skansenu stwierdzamy, że bez sensu będzie zwiedzanie bez przewodnika, ponieważ wszystkie budynki są pozamykane, a oglądanie
ich tylko z zewnątrz mija się z celem. Wracamy więc do kasy i pytamy o przewodnika zaznaczając, że jesteśmy z dzieckiem autystycznym . Koszt przewodnika to 50 zł,
co jest niewielką ceną mając na uwadze, że zwiedzanie może potrwać nawet do trzech godzin.
 Przychodzi do nas sympatyczna Pani Ewa, która zabiera nas na wycieczkę w przeszłość. Już wkrótce okazuje się jak trafna była decyzja wynajęcia przewodnika.
Kolejne budynki są coraz ciekawsze, a historie o nich pełne tajemniczych ciekawostek i legend. Łukasz tego dnia w rewelacyjnej kondycji i z ogromną cierpliwością w chodzi do kolejnych poszczególnych obiektów ze starodawnymi urządzeniami,maszynami i narzędziami. Zwiedzamy chaty mieszkalne, cerkwie, budynek szkolny, kuźnie, wiatrak, remizę strażacką. W części miejskiej możemy zobaczyć pocztę, która do dnia dzisiejszego jest czynna, a potem urząd miejski, zegarmistrza, sklep kolonialny, krawcową oraz piekarnię ze świeżym pieczywem i ciastami . Łukasza najbardziej zainteresował drewniany tornister będący w szkole i studnie .
Pani Ewa na koniec wycieczki zaprowadza nas do starodawnej kręgielni, gdzie możemy bez problemu spróbować swoich sił. Tu z nami się żegna, a my zostajemy na dłuższą chwilę, ponieważ rozpętała się burza i gramy sobie w kręgle do momentu ustania ulewy.
Przed wyjściem ze skansenu wstępujemy do sklepu z pamiątkami. Ceny niestety kosmiczne, ale udaje się nam znaleźć ikonkę w zakresie naszych możliwości, a
kierowniczka sklepu stara się być elastyczna i po zakupach dodaje gratis w postaci ceramicznego gwizdka na wodę w kształcie ptaszka.
 Wybieramy się do centrum Sanoka. Pogoda jednak jest niestety niestabilna. W rynku, który jest wzorowo odnowiony i zadbany siadamy aby zjeść lody. Są to jednak jedne z najgorszych lodów w naszym życiu. Nawet Łukasz się kwasi. Krótkie zwiedzanie rynku, okolicznych sklepów i wsiadamy do samochodu w drogę powrotną.
W Polańczyku spotyka nas niemiła niespodzianka, bo w naszym barze pod chmurką skończył się obiad. Postanawiamy więc, że zadowolimy się kiełbasą z naszego przydomowego grilla.

                                                                                                                                                          Włodek