http://dzieciom.pl/wp-content/uploads/2015/07/FDZzP_logo.jpg

_

/\/\/\  Baranie - wszystko co najlepsze w Magurskim Parku Narodowym ( 18.08.2017 r.)
 
To już niestety ostatnia wyprawa na tym rajdzie. Z jednej strony cieszę się że udało się zrealizować plan z nawet jednym dodatkowym szczytem, ale z drugiej strony żal że to już koniec. Rajd był tym razem bardzo trudnym wyzwaniem ze względu na niestabilne zachowania Łukasza w okresie dojrzewania, ale przyniósł też po czasie dużo satysfakcji że jednak udało się osiągnąć to co zaplanowałem i choć Agnieszka wniosła tutaj dużo krytycznych uwag to z perspektywy czasu też w moim odczuciu była zadowolona z tego co osiągneliśmy.
Dzisiejszy szczyt Baranie ( 754 m n.p.m.) jest położony w Paśmie Beskidu Dukielskiego należącego do Beskidu Niskiego. Większość trasy przebiega przez teren Magurskiego Parku Narodowego.
Po nieśpiesznym poranku udajemy się w drogę która liczy około 38 km do punktu wyjścia w wiosce Olchowiec. Parkujemy przy świetlicy wiejskiej i o godz. 09:52 wyruszamy w trasę. Początkowo idziemy wąską drogą asfaltową z rzadka mijając osady ludzkie. Spotykamy też przemiłego chłopca, który udziela nam wyczerpujących informacji na temat obranej przez nas trasy.. Słońce przypieka od rana, a więc z ulgą przyjmujemy cień zaczynającego się lasu. Przy niewielkiej kępie krzewów znajdujemy miejsce na wygodny postój aby rozłożyć się ze śniadaniem.
Po odpoczynku docieramy do granic Magurskiego Parku Narodowego i od teraz szlak diametralnie się zmienia. Wśród mieszanego lasu wielogatunkowego przemierzamy ścieżką niewielkie spadki i wzniesienia błądzące wzdłuż granic niewielkiego potoku. Trasa jest niezwykle przyjemna, a turyści pojawiają się tu raczej rzadko. Wiedzieć trzeba. że za wstęp do parku trzeba zapłacić, ale nie ma tutaj budki z kasą, a jedynie na tablicy głównej zawarta jest informacja, że opłata jest przyjmowana w formie sms-ów. Oczywiście uiszczam tą opłatę, ale zastanawiam się przy okazji ilu turystów stosuje się do tego polecenia.
Szlak z początku łagodny zaczyna się zmieniać w dość stromy w pobliżu szczytu. Ostatnie kilkaset metrów jest dość męczące co udziela się trochę Łukaszowi, ale na szczęście tylko chwilowo.
Docieramy do celu wyprawy i mijając się z dwoma sympatycznymi Paniami które.spotkaliśmy przy podejściu. Pozostajemy tu chwilę sami.
Na szczycie jest nowa chatka z drewna na wypadek niepogody oraz kilka tablic i ławek oraz drewniana wieża widokowa, którą zbudowali Słowacy w 2006 roku. Przedtem stała tu wieża metalowa zbudowana przez Niemców w okresie II wojny światowej, ale runęła zimą 1999/2000. Instalujemy się w chatce z resztą prowiantu i jak to bywa na szczycie Łukasz musi pokazać że mu coś nie pasuje, ale tym razem na krótko. Udaję się na wieżę widokową, ale już w połowie wejścia zastanawiam się czy dobrze robię, bo stan jej elementów pozostawia dużo do życzenia. Braki w szczeblach drabiny oraz stan techniczny pozostałych pozostawiają wiele do życzenia, a na kolejnych platformach dostrzegam też kiepską jakość desek podłogowych. Brak jest również kilku elementów barier zabezpieczających, choć główna konstrukcja wydaje się być solidna.
Udaje się mi dotrzeć na sam szczyt skąd kręcę parę ujęć i pstrykam kilka zdjęć i panoram. Widoczek ładny, choć widziałem lepsze. Po zejściu postanawiamy schodzić w dół i po kilku zdjęciach na szczycie udajemy się w drogę powrotną. Na szczycie zaczyna się robić tłoczno.
Zejście jak zwykle sprawne, choć pierdoła Andżela kaleczy sobie dotkliwie nogę w podudziu przez swoje roztargnienie. Na szczęście jesteśmy zaopatrzeni w zestaw pierwszej pomocy.
Do samochodu docieramy o godz. 14:25 podziwiając przy okazji tutejszą cerkwię.
Dzisiejszy dystans to 10,17 km a suma przewyższeń to około 380 metrów. 
                                                                                                                               Włodek
Zdjęcie: 
Galeria: