/\/\/\ Jagodna Północna - wyprawa nie dla Indiana Jonesa ( 25.06.2016 r.)
W dzień po zakończeniu roku szkolnego i kolejnego etapu edukacyjnego w życiu Łukasza, czyli Gimnazjum postanowiliśmy wybrać się na ostatnią przed wyjazdem nad morze wycieczkę górską. Ponieważ dzień zapowiada się upalny to nie możemy wybrać nic forsownego, bo moglibyśmy nie wytrzymać tak długiego przebywania w tropikalnych warunkach.
Wybór w tej chwili już niewielki, bo z miejsca zamieszkania pozostały nam zaledwie trzy szczyty do zdobycia w ramach DPG, a dwa z nich to całodniowe eskapady, więc góra może być tylko jedna i pada na Jagodną Północną ( 980 m n.p.m. a wg niektórych źródeł nawet 985 m n.p.m. ) szczyt w Górach Bystrzyckich i to w dodatku najwyższy w tym paśmie, a nie jak zaliczona przez KGP Jagodna ( południowa). Po raz kolejny mamy tu dowód, że w KGP wszystko to jakieś dziwne i pogmatwane, bo to już kolejna góra która jest wyższa w danym paśmie od określonej koronnej i nie ma to nic wspólnego z tym że nie wiedzie na nią znakowany szlak, bo np. na Wysoką Kopę w Górach Izerskich też nie wiedzie znakowany szlak, a jednak jest zaliczona w poczet koronnych szczytów.
Rano pobudka około 7:00 i szybka zbiórka. Około 8:30 wyjazd i po drodze tradycyjny postój na Orlenie. Na miejsce,czyli do Schroniska Jagodna w Spalonej dojeżdżamy około godz 9:40.
Odwiedzamy na chwilę schronisko w celu uzupełnienia niektórych napojów i prowiantu i tam dostajemy ostrzeżenie aby uważać wchodząc na Jagodną Północną, bo jest ona siedliskiem Żmiji zygzakowatej. To niezbyt fortunna informacja, ale szczyt trzeba zdobyć. W drodze obmyślam jak zrobić to w miarę bezpiecznie i wyszukuję duży drewniany kostur którym będę stukał na ścieżce prowadzącej na szczyt aby odstraszyć ewentualne zalegające gady.
Szlak koloru niebieskiego jest nam doskonale znany, bo Jagodną zdobywaliśmy już dwa razy i nie jest to moja ulubiona trasa, gdyż wiedzie szeroką, odsloniętą szutrową drogą, która daje mało cienia. Na szczęście dnia dzisiejszego wieje przyjemny wiatr, który bardzo uprzyjemnia wędrówkę po pełnym słońcu.
Łukasz pełen energii trzyma się przez większość trasy z przodu. Zwracam cały czas uwagę na oznaczenia słupków szukając tego z cyframi 158 i 170 przy którym będziemy musieli zejść na wąską ścieżkę wiodącą na szczyt Jagodna Północna.
Po drodze robimy kilka krótkich odpoczynków, aż docieramy do oznakowanego miejsca i skręcamy w prawo prostopadle do cyfry 170 odznaczonej na słupku z lewej strony drogi. Mała wspinaczka po skarpie i wchodzimy na wąską ścieżkę wśród niskiego lasu gęsto po bokach zarośniętą mchami i krzewinkami borówki.
Oczywiście w ruch idzie kostur w celu odstraszania węży, a pozostałej grupie nakazuję głośno śpiewać piosenki i tupać.
Na szczęście odcinek do szczytu jest krótki i wkrótce stajemy pod rozwalającą się amboną myśliwską, która jest wyznacznikiem kulminacji wzniesienia. Mapa turystyczna błędnie określa ten szczyt jako Sasankę, która jest położona dużo wcześniej i nie jest tak wysoka.
Na szczycie robimy kilka pamiątkowych zdjęć i zmykamy nie ryzykując zbyt długiego postoju, zresztą widoków stąd i tak nie ma żadnych. Szczęśliwie docieramy do drogi głównej nie napotykając po drodze niepotrzebnych niespodzianek. Indiana Jones nie byłby zachwycony tą wyprawą bo strasznie nie lubi węży :)
Teraz na luzie już schodzimy z powrotem,ale robi się coraz bardziej gorąco i nawet wiatr nie jest już taki przyjemny. W schronisku rozsiadamy się na małe conieco. Zamawiamy porcję słynnych racuchów z jagodami i pieczone pierogi ruskie dla Łukasza. Ja kupuję sobie herbatę i wcinam nasze zapasy kanapek do czego przyłącza się również Andżelika. Łukaszowi niestety nie podchodzą pierogi, więc próbuję ich i wcale mu się nie dziwię. Racuchy są w miarę ok , ale nie nazwałbym ich słynnymi.
Po posiłku i podbiciu książeczek DPG wyruszamy w drogę powrotną , bo dzisiaj mecz Polska-Szwajcaria.
Dzisiejszy dystans to nieco ponad 7 km , a suma przewyższeń 185 m.
Włodek
Galeria: