/\/\/\ Wzgórza i lasy nad Kierpcówką ( 16.08.2014 r. ) i Polana Szymoszkowa ( 17.08.2014 r. )
W planach basen na Polanie Szymoszkowej, ale ze względu na zimno i nocne krzyki Łukasza jesteśmy zmuszeni do zmiany. Rano Łukasz znowu ma zryw do drzwi (nowość tegoroczna) i w ostatniej chwili łapię go powstrzymując przed wyjściem . Dochodzi Włodek i we dwójkę przytrzymujemy Łukasza siedząc na łóżku i przypominając, że puścimy jak się uspokoi . Łukasz rozzłoszczony, więc przypadkiem dostaję przyzwoitego kopniaka . Pomimo kiepskiego rozpoczęcia dnia zapada decyzja o wyjściu na spacer .
Włodek planuje dojście do Gubałówki czerwonym szlakiem i przejście do Zakopanego, ale mi ten pomysł nie pasuje, bo za dużo ludzi .
Tak czy inaczej wspinamy się stromą ulicą w stronę krzyżówki szlaków . Łukasz nadmiernie poddenerwowany, więc ja również bo droga jest dość ruchliwa. W końcu siadamy na trawie i mamy trzymanie, bo Łukasz gryzie ręce . Obecny rok jest wyjątkowo niestabilny, więc zaczyna mnie to drażnić .
Rano Łukasz praktycznie nic nie jadł, więc Włodek chce mu zamówić jedzenie, ale ja jestem przeciw bo był ustalony sam chleb i woda. Również narzekam, że nie chcę ryzykować i iść pomiędzy ludzi z takim Łukaszem co w końcu zaowocowało zmianą trasy . Idziemy od krzyżówki szlaków w drugą stronę, czyli w las czarnym szlakiem w kierunku Mietłówki, gdzie nikogo nie ma, ale są wspaniałe widoki na Tatry Zachodnie.
Niestety pokombinowałam z drogami, doprowadzając do zgubienia szlaku i gdy w końcu spotykamy miejscową Panią zbierającą grzyby, to nie bardzo umie nam pomóc . Na szczęście mamy przewodnika, czyli mojego męża na którego w takich sytuacjach można liczyć bo jego intuicja nie zawodzi .
Wędrówka w poszukiwaniu właściwej drogi była wyjątkowo udana, bo Łukasz chętnie i bezproblemowo chodził, trasa mega bezpieczna, a dookoła cisza . Do szlaku nie doszliśmy i zeszliśmy wcześniej niż to było planowane, czyli na Kierpcówkę mijając dom w którym spaliśmy w 2012 r.
Łukasz widząc kościół mówi "do kościółka" więc weszliśmy myśląc, że pewnie szuka miejsca do siedzenia, ale on kręci się niepewnie więc wychodzimy.
Faktycznie zaczął kombinować,więc usiedliśmy na ławce i znowu trzymanie i próba dotarcia głosem co w takiej sytuacji przynosi marne efekty .
Jakiś Pan z samochodu pyta czy pomóc . Łukasz po wyciszeniu je trochę chleba, pije wodę i po uspokojeniu idziemy do naszego pokoju zaliczając po drodze sklep .
Łukasz w apartamencie idzie na łóżko, a ja kawa i słodycze czyli odreagowuję stres . Potem leży spokojnie, więc idę go pozaczepiać do wygłupów . Na początku spięty, ale potem bawi się w zabawę włączony-wyłączony, czyli łaskotki. Wychodzę, a Łukasz woła mnie "Mamo !" więc wracam i nadal bawimy się . Potem negocjuje ze mną "grzecznie kąpiel- masło, herbata z cukrem, telewizor" Mam wrażenie, że Łukasz nas po prostu próbuje co można w taki sposób uzyskać, bo dlaczego w lesie spokojny, a do kościoła wchodzi być może nawet z zamiarem fazy ?
Agnieszka
Kolejnego dnia nie możemy się pozbierać do kupy i nie bardzo wiemy co robić. Pogoda zmienna jak nasze humory, a więc raz świeci słoneczko, a raz nadciągają bure chmury i zasłaniają całe niebo.
Optymistyczne jest jednak to, że nie pada i stwierdzam, że może zaryzykujemy wyjazd na basen na Polanę Szymoszkową. Podejrzewam, że ze względu na niestabilną pogodę nie będzie dzisiaj tam oblężenia.
Robię więc rekonesans i faktycznie okazuje się, że ludzi można zliczyć na palcach dwóch rąk ( no może trochę przesadziłem, ale tłumem tego bym nie nazwał).
Wracam do domu i zbieram ekipę. Basen to ulubione miejsce Łukasza w Zakopanem, więc nie spodziewam się kłopotów i faktycznie widać, że cieszy się zanurzając w ciepłej wodzie po samą szyję. Zresztą ja też muszę być głęboko zanurzony bo wystawianie ciała ponad wodę przyprawia o dreszcze. Słońce wychodzi bardzo rzadko, a przy jego braku temperatura powietrza nie budzi przyjemnych skojarzeń. Kąpiemy się jednak bardzo długo, bo aż 2,5 godziny. Po wyjściu błyskawiczne wycieranie i ubieranie się.
Oczywiście nie może się obyć bez tradycyjnego kawałka basenowej pizzy.
Po wyjściu z basenu obiad w naszej Restauracji Jano i odpoczynek w domu, bo jutro szykujemy się na bardzo długą wyprawę.
Włodek