http://dzieciom.pl/wp-content/uploads/2015/07/FDZzP_logo.jpg

Rok 2006 i pogorszenie zachowań Łukasza, ale edukacja i mowa do przodu .

Diagnoza autyzmu poszła trochę w zapomnienie i stabilizowaliśmy się pomimo tego, że Łukasz po pierwszym roku edukacji w kiepskiej kondycji .
Pójście do kl. 1 postanowiliśmy odroczyć dając Łukaszowi jeszcze jeden rok zerówki .
Ważniejsze zdarzenia z tego roku to m.in. w styczniu pierwszy udział Łukasza w Jasełkach . Niestety Łukasz był zupełnie nieogarnięty i chodził po całej sali bardziej przeszkadzając niż biorąc udział w przedstawieniu..
Pani Ela w tym czasie miała swoją grupę dzieci plus trzech niepełnosprawnych i była sama . Pani Dyrektor niby starała się o utworzenie grupy integracyjnej i tym samym dodatkowego nauczyciela, ale jakos nie wychodziło . W związku z tym Włodek osobiście udał się do Pana Burmistrza z wytycznymi z Ustawy i tym sposobem  z dniem 1 -go lutego 2006 r. dołączyła do grupy Pani Paulina -oligofrenopedagog.
 Niestety pomimo tego Łukasz był w coraz gorszej kondycji i w czerwcu przestał uczęszczać do przedszkola. Notatki z tego okresu to :
-14.06 Łukasz w ostatnich dniach bardzo pobudzony , kopie, bije, krzyczy złości się . Dzisiaj jest pierwszy dzień, że jest od rana spokojniejszy . Zrobiliśmy kąpiele
 w kisielu , mocne szczotkowanie, i leżenie na plastikowych kamykach.
-17.06 Łukasz miał taką akcję jakiej nie było z rok albo i 2 lata.  Bije wszystko co jest na drodze zaczynając ode mnie, a kończąc na szybach . Chciał uderzyć  w szybę w segmencie i Włodek nie pozwolił, więc zaczęła się akcja, która została zakończona zastosowaniem holdingu .To chyba było również utopienie mojej złości . W trakcie  holdingu Łukasz przytomnie powtarza "mama wstawaj" ,a następnie kombinuje mówiąc "siku" . Gdy uspokoił się  idziemy na górę, ale wyciszenie nie trwa długo .

Łukasz do zerówki powrócił dopiero w październiku z dwóch powodów: po pierwsze wciąż niestabilne humorki, a po drugie zabrano nam nauczyciela, bo pozostała tylko dwójka uczni niepełnosprawnych . Na szczęście dzięki odpowiedniej interpretacji przepisów prawnych Włodek wymusił znów na Burmistrzu obecność nauczyciela wspomagającego i w październiku powróciła do nas Pani Paulina .
W tym czasie każdy miniony dzień omawiałam z Łukaszem rozrysowując go na kartce i bardzo zależało mi na notatkach informujących co Łukasz robił w przedszkolu i co jadł, aby kontynuować ćwiczenie w celu wzmacniania mowy. Również dla własnego spokoju, bo obawiałam się ponownego powrotu Łukasza do zerówki.
Pomimo przykrych doświadczeń rok był udany, bo rozwój  poszedł bardzo ładnie do przodu i już w samym styczniu Łukasz np.
- samodzielnie pisze swoje imię  
- upomina się o obiecane nagrody
- nauczył się rozpoznawania kolorów . Najtrudniejsze były pierwsze kolory żółty, zielony, czerwony i niebieski. Żółty skojarzyłam ze słoneczkiem ,  zielony z trawą itd. Były z nimi największe problemy, ponieważ Łukasz na moje pytanie "Jaki to kolor ? -odpowiadał: słoneczko, trawa . W nauce pomogły bity.
- potrafi spory kawałek przejść stawiając nogi od pięty, ale trzeba przypominać
Kolejne fajne zdarzenia z tego roku to :
-końcem marca załapał zasadę liczenia i kolejności cyfr. Liczenie ćwiczyliśmy ok. 10-ciu miesięcy i dopiero bity dały pożądany efekt. Dodawanie poszło szybko, bo w miesiąc.
-powróciło zainteresowanie zwierzętami w ZOO
-w miarę odrzuca i kopie piłkę, a na turnusie załapał zasadę zabawy w "ganianego".
-samodzielnie dokonuje wyboru co będzie jadł i nie ważne jest, że przeważnie rytualnie wybiera to samo,
-oczekuje od nas powtarzania wyrazów np. mówi "Dam ci dźwig"; "dam ci koparke" a następnie patrzy na mnie lub Włodka i oczekuje powtórzenia
-jest coraz lepsze zrozumienia mowy i przede wszystkim słowa "nie", a tym samym stanowcze używanie jego w konkretnych sytuacjach
-zauważa nas, a nawet nadmiernie pilnuje mnie chodząc za mną jak cień
-przychodzi sam od siebie dawać buziaki i zaczepia do kontaktu
-po raz pierwszy obejrzał w kinie w całości bajkę pt."Auta", która stała się jego ulubioną
-upomina się o jedzenie mówiąc "herbata, kromal, talerz, mleko, łyżka"
-lubi kolorować co do tej pory było koszmarem
- ma lepsze rozumienie mowy niż w czerwcu i świadomie mówi co chce aby mu kupić
-czyta proste sylaby i fajnie radzi sobie z rebusami (z głoskami gozej)
-załapał zasadę zabawy "mama robi to co Łukasz " - patrzy na mnie zmieniając swoje ruchy i obserwuje czy robię to samo                                                                                                                             -wrzesień Łukasz bardzo chętnie naśladuje i pierwszy raz chętnie odbija piłki paletką . Z dnia na dzień jest coraz bardziej wyciszony, chętniej pracuje i ustąpiło wymuszanie krzykiem. Równiez w przedszkolu (październik, listopad) włącza się w zabawy grupowe i naśladownictwo
-zrozumiał wypowiedzi potwierdzające i zaprzeczające, które ćwiczyliśmy długi czas i było ciężko, ale udało się czyli np. pokazujemy flamaster i pytamy czy to są nożyczki? "Nie, to jest flamaster" i pracujemy nad kolejnym trudnym ważnym pojęciem "tak czy nie?"
Również  mamy bogatsze słownictwo i coraz częściej używa nowych słów, a nawet zdań poszukując ich w pamięci np. "gdzie jest mama; załóż skarpetki mama; co to; mamo chcę czekoladowego loda; wstawaj mama; proszę mama wstań; mamo daj mi keczup; chcesz iść do sklepu; chcesz herbatę; wpisujemy sześć malutką; dokończ, zamaluj, rozwiązać, otworzyć, naleśniki, w chacie, śmietana, wstawaj, mama, chodź, nie, przytul mnie".  Ogólnie zaskakuje słowami odpowiednimi do sytuacji.
Z końcem roku bardzo ładnie opowiada do rysunków miniony dzień .
Coraz lepiej rozumie prawą-lewą, zna już pojęcia mały-duży a przynajmniej kojarzy, że jak coś nie jest duże to musi być małe,
 W programie Sokrates wsłuchuje się w słowa i zaznacza właściwą odpowiedź.
Natomiast mamy problem z pojęciami "nad, pod, obok"; również ze znakami większości i mniejszości, znalezieniem różnic jeśli są słabo widoczne oraz określeniami: więcej-mniej, dłuższy-krótszy, każda inna, takie same .
Na zadane pytanie "czyje to skarpetki ?" -odpowiada moje; moje taty; moje mamy  -nie rozumiejąc sensu słowa "moje".
Ma często wesołkowatość zakłócającą pracę i po pierwszym roku 0-ki pojawiło się bicie. Nie lubi ubierać się i rozbierać.
Z końcem roku pogorszene kondycji i informująca o tym notatka to: 23.XII "Przez ostatni tydzień Łukasz tak jakby bardziej rozdrażniony" i 26. XII "Okres świąteczny za nami . Łukasz zakończył ten trudny czas atakiem złości , pisku, buntu, żalu i płaczu"

Łukasz 0-rówkę powtarzał więc na kolejne Jasełka dzięki uprzejmości Pani Eli (Przedszkolanki)  mogliśmy uczyć się piosenek w domu.   http://youtu.be/Dj3nsVtENkA

                                                                                                                                                               Agnieszka i Włodek   (ukończone 16.02.2015 ale może być tak że będę nanosić drobne zmiany)

Przeglądając zdjęcia mogę stwierdzić, że rok był spędony integracyjnie, ponieważ Łukasz bardzo często przebywał z różnymi dziećmi :)

1. Podczas tych jasełek byłem mało zaangażowany w przedstawienie i zupełnie wyłączony, więc chodziłem sobie gdzie chciałem . Pewna Pani oglądająca Jasełka stwierdziła "Kto dał takiego pastuszka?" i pewnie miała rację, ale ...
2. ... był moment, gdy pastuszkowie biegali wokoło ogniska i to mi się podobało, więc włączyłem się do kółeczka . W pewnym momencie zatrzymałem się i odszedłem na bok, ponieważ  przypomniałem sobie o swojej lasce której nie było więc przyniosłem i położyłem na środku tam, gdzie były inne .
3. Tutaj moja Pani zamiast zajmować się Jasełkami to musiała mnie przytrzymać bo biegałem nieogarnięty . A szkoda bo wystarczyło poprosić mamę aby pomogła w przygotowaniu i było by ok.
4. Rockmen i Księżniczka, czyli Ja i moja najfajniejsza koleżanka, która nawet podczas tańczenia dawała sobie ze mną radę.
5. Angelika miała bardzo dużą siłę przebicia i dzięki temu tańczyłem . Ja chyba zawsze wyczuwałem na kogo można sobie włączyć tzw. olewator.
6. Strój pomimo tego, że nie przedstawiał żadnej mojej ulubionej postaci to spodobał mi się . A nawet dzielnie znosiłem, gdy mama żelowała mi włosy i chętnie pozowałem do zdjęć. Strój oczywiście uszyła mi mama .
7. Ja za słodyczami ogólnie nie przepadałem, a jeśli już to miałem swoje ulubione . Słodkości od Mikołaja przeważnie były dla mamy.
8. Tu jestem z Marceliną, która mieszka niedaleko Poznania . 29 stycznia mama przed kąpielą zaplanowała podciąć mi włosy i obiecała w zamian czekoladowego mikołaja . Ja wykąpałem się, ubrałem, popatrzyłem w mamy oczy i powiedziałem "MIKOŁAJ", pierwszy raz upominając się o obiecaną nagrodę .
9. I to był chyba rok w którym zauważyłem, że śnieg jest fajny i można się nim pobawić .
10. A tutaj jak zwykle ciężko pracuję co widać na moich rączkach :)
11. Ja i moja koleżanka Julka . Była ładna pogoda więc zajęcia miałem na dworze i malowałem na kamieniu .
12. Pewnego dnia nasi sąsiedzi zostawili nam do przypilnowania psa, który bardzo mi się spodobał. Bawiłem się z nim skacząc i ciesząc -niestety dalikatnie mnie ugryzł i to jest ten moment.
13. Rodzice ważniejsze wydarzenia starali się upamiętniać . Malowanie rąk było ważne, bo przecież gdy byłem mniejszy to od razu zabrudzone ręce strzepywałem lub wycierałem o co się dało . Również nie lubiłem gdy mama podciągała rękawy . Natomiast obcięcie paznokci było możliwe po mocnym zawinięciu w koc.
14. Błędne Skały -Był to czas gdy biłem po czym się dało, ale tego dnia byłem bardzo grzeczny i tylko czasami uderzałem w szybę lub w mamę.
15. Jak widać nie tylko ja nie przepadam za kontaktem wzrokowym :)
16. Kudowa Zdrój -Czermna i Szlak Ginących Zawodów, czyli ...
17. ... Garncarstwo -gdzie można wykonać własne naczynie; Dom chleba, gdzie możemy posilić się wiejskim chlebem ze smalcem, Kuźnia, gdzie możliwy pokaz kowalstwa; Tkactwo, gdzie możemy zobaczyć rękodzieła robione szydełkiem i ciekawe sprzęty gospodarstwa domowego i Mini -ZOO.
18. A tutaj ja moja najbliższa koleżanka Julka z którą świetnie się dogadywałem i nadal jesteśmy w skansenie
19. Jesteśmy na obiedzie w Szczytnej i bawię się z przypadkowym chłopcem czekając na obiad i jak widać moja mama fajnie sobie radzi z integrowaniem mnie nawet z nieznajomymi dziećmi
20. Nasz już piąty turnus i tym razem Łeba . Niestety po zaliczeniu pierwszego roku zerówki byłem w kiepskiej kondycji i ponownie dużo krzyczałem a nawet biłem.
21. Nad morze pojechałem pociągiem z mamą i w pociągu jesteśmy o godz. 21-szej. W tym czasie byłem w gorszej kondycji, więc rodzice przed podróżą dali mi 2 łyżki melisalu . Niestety pomimo tego zasnąłem dopiero o godz. 2-giej w nocy . Na turnusie pierwsze 3 dni bardzo trudne bo ja dużo krzyczę nawet w nocy . Na stołówke nie chciałem wchodzić, a gdy już byłem to wstawałem i uciekałem z krzykiem . Mama niestety dała mi warunek : " będziesz jadł na stołówce albo wcale" i ...nie uwierzycie ale pomogło
22. A tutaj wyglądam na zdrowego i grzecznego chłopczyka . No cóż według przysłowia "Nie wszystko złoto, co się świeci"
23. Tutaj jestem z moim kolegą Kamilem, którego poznałem w 2005 r. w Stróżach . Mieliśmy podobne zainteresowania i Panie mówiły, że fajnie współpracowaliśmy ze sobą . Mama żałuje, że Kamil nie mieszka bliżej.
24. Turnus był zorganizowany przez KTA Lublin i Pana Wojtka, który nadal organizuje różne  turnusy, które mieszczą się pod nazwą Biuro Turystyczne TAIRON.
25. Z zabiegów miałem inhalację i chyba matę z polem magnetycznym .W tym czasie bałem się panicznie inhalatora i mama musiała trochę pokombinować abym wogóle usiadł do tego dziwnego urządzenia, zresztą ułożenie mnie na macie również nie było łatwe .
26. Na turnusie oprócz zajęć z terapeutami, koszmarnej inhalacji i masażu było dużo wycieczek . Tutaj rejs statkiem chyba po Jeziorze Łebsko.
27. Praktycznie od zawsze rysowanie było moim ulubionym zajęciem . Kamilowi tak bardzo spodobało się to co robię, że też zaczął rysować.
28. W Łebie ceny różnych dodatkowych atrakcji  były dość wysokie i nie bardzo można było się dogadać o jakąś zniżkę
29. Tutaj jestem w Skansenie Kluki -Muzeum Wsi Słowińskiej. Ja jestem porozbierany bo krzyczałem i mama pomyślała, że jest mi gorąco. Niestety to nie bardzo pomogło
30. Widoczek z Latarni Morskiej w Czołpinie a za nami Pustynia Błędowska, gdzie też jest planowany pobyt .
31. Latarnia znajduje się na wysokiej wydmie na terenie Słowińskiego Parku Narodowego. Wysokość wieży 25,2 m.
32. Meleksem dojazd do kolejnego miejsca naszej wędrówki.
33. Tego upalnego dnia mieliśmy długą wędrówkę plaża . Podczas pobytu w Łebie pogoda była udana tylko woda bardzo zimna i nawet obowiązywał zakaz kąpieli.
34. Czyżby dwoje samotnych wędrowców zgubiło się na Pustyni Błędowskiej ?
35. W trakcie turnusu stopniowo wyciszałem się, a nawet siadałem normalnie przy stole na stołówce .
36. Na wszystkie atrakcje dodatkowe chodziłem z Kamilem  i była to m.in. ślizgawka -Delfinek, trampolina, piłeczki, ciuchcia. Raczej mieliśmy dobry. Mama twierdzi, że podczas zabawy czekaliśmy na siebie.
37. W tym telefonie były różne ozdobniki do zdjęć i lubiłem sobie pokombinować z nimi.
38. Jadąc autobusem również sobie krzyczałem . Mama momentami nie wiedziała co ma ze mną zrobić .
39. Pojechaliśmy na wycieczkę, ale na objazdową więc na tzw. wariackich papierach . Najpierw Gdańsk, potem koncert w Oliwie  i na końcu ZOO, ale bardzo krótko bo było mało czasu i trzeba było wracać. W gdańsku bardzo spodobały mi się gołębie.
40. Bazylika Archikatedralna Gdańsk-Oliwa . Wejście w miejsce gdzie obowiązywała zupełna cisza było dość ryzykowne ze względu na moje częste krzyki, ale chyba nie było najgorzej .Natomiast ogólnie nasza grupa magię koncertu trochę rozproszyła.
http://www.wedrujaczautyzmem.pl/sites/default/files/styles/thumbnail/public/galerie_zdjecia/dsc00708_medium.jpg?itok=_sd529We
Leśny Bank Genów w Kostrzycy, gdzie przechowywane są nasiona drzew i krzewów leśnych, oraz prowadzone na nich badania genetyczne . Tato miał wyjazd służbowy i zabrał mnie na przejażdżkę.
Polanica Zdrój -letni tor saneczkowy i wydawało by się, że powinienem być szczęśliwy więć ciekawe dlaczego mam taką skrzywiona minkę ?
W Polanicy jest super, tyle że w sezonie letnim jest bardzo dużo ludzi.
To urocze miejsce to chyba coś w rodzaju sadzawki będącej obok toru saneczkowego .
Ja i mój kolega Grzesiek, którego poznałem na turnusie w Mrzeżynie i ...
... tradycyjnie pokazujemy nasze Kaplice Różańcowe w Bardzie.
W tym czasie interesowały mnie autobusy i miałem dwa z otwieranymi drzwiami . Mamie udało sięnawet znaleźć ludzika, który wsiadał do niego. Moja ulubiona zabawa z tego czasu to udawanie autobusu i tradycyjnie mogłem to robić bez końca. Za nami jest bramka, która została wstawiona ze względu na moje bezpieczeństwo.
Mój pokój i moja wiecznie zaklejona ściana . Mama w ten sposób chciała podkreślić, że to co robię jest ważne :)
Zajęcia plastyczne przeniesione na dwór i malowanie rękami . Jak widać nadal nie przepadałem za brudnymi rączkami, ale je tolerowałem.
Zdjęcie zrobione w przedszkolu, a raczej w kl. 0 tylko mama nie pamięta dokładnej daty.
 X Ogólnopolska Pielgrzymka Leśników na na Jasną Górę.
W Częstochowie zawsze zatrzymywaliśmy się u znajomych, których poznaliśmy podczas turnusu rehabilitacyjnego w Mrzeżynie.
Moja mama w 2002 r. miała przyjemność uczestniczyć w pieszej pielgrzymce na Jasną Górę, której początek miał miejsce we Wrocławiu .
Srebrna Góra i chyba nie bardzo miałem ochotę na spacer.
2.IX zrobiłem z plastikowej drogi dwa kółka i prawidłowo pokazując palcem powiedziałem "małe","duże" -upewniając się czy dobrze rozumiem te dwa pojęcia.
Wyjazd do Polanicy na zajęcia z integracji sensorycznej, a przy okazji spacer po parku zdrojowym i może gofry z cukrem pudrem ?
Zajęcia z Panią Hanią, która była pierwszą moją specjalistką dającą konkretne wskazówki do ćwiczeń.
Tego roku zaliczyłem koszmarną wizytę u dentysty, gdzie już sam widok fotela spowodował, że uciekałem, ale po powrocie do domu spodobała mi się zabawa w "dentystę", która miała przełamać moją niechęć do tego specjalisty.
Trampolina była wytrzymała i często bawiłem się na niej razem z mamą.
W marcu 2006 r. dostałem od rodziców prezent, ale gdzieś go schowali więc ja upomniałem się o swoje mówiąc "Niebieski prezent", czyli rolki, kask i ochraniacze na kolana. Jak widać gdy mi zależało, to umiałem się już dogadać używając zastępczych słów.
Nauka jazdy na łyżworolkach i mama mnie trzymała, a ja się wyłączałem.
Był to czas kiedy interesowały mnie samoloty, więc rodzice będąc we Wrocławiu postanowili pojechać na lotnisko . Byliśmy również w budynku, ale tam był strasznie gorąco.
Wrocław -kosultacje psychologiczne i standardowo wykorzystany pobyt na atrakcyjne dla nas zakupy. No cóż na naszym terenie pierwszy hiperkarket ze sklepami powstał dopiero w 2009 r. i nawet Mc Donalds mamy.
Spacer u tata w pracy, czyli "Szkółka Leśna" w Wilczej, gdzie odbywa się  produkcja sadzonek, drzew i krzewów gatunków lasotwórczych i ozdobnych potrzebnych do zalesień gruntów nieleśnych i odnowienia lasu.
Dzikie kotki mieszkające w pobliżu naszego domu.
Ten śliczyny widoczek jest zrobiony z Twierdzy Srebrnogórskiej, którą na pewno warto zobaczyć.
Tutaj mama próbuje pomóc mi w wspinaniu się w górę i tradycyjnie dzięki temu uzyskuję bezwładność.
Zestaw do rysowania zakupiony w Quelle w którym również były szablony . Fajnie sprawdzał się w łóżku i podczas choroby.
Nasz ulubiony basen w Słupcu, gdzie jest fajna bezpieczna ślizgawka na której zjeźdżałem siedząc mamie na kolanach.
Na basenie była z nami Paulina -chrześnica Włodka.
Klocki Brick, które przeważnie kupowaliśmy będąc w Międzychodzie.
Trampolina została zakupiona  w fimie wysyłkowej Quelle . Dla mamy w tamtym czasie była to świetna zastępcza forma zakupów.
Bardzo lubiałem składać  przeróżne wycinanki papierowe bez kleju i tym razem był to helikopter .
Moja ulubiona trampolina, która obecnie jest na salce . Natomiast elementy będące na podłodze tworzyły fajny tor zjazdowy dla kuleczek.
Piękny widoczek na górę Kalwaria.
Skarpa będąca przy drodze w lesie, gdzie często chodzimy na spacery . Mama ma z nią przykre skojarzenia bo pewnego dnia skakałam będąc blisko krawędzi. Poszedłem tam ze znajomymi rodziców, a mama była na dole. Ja to umiałem mamie podnosić ciśnienie.
Nawet na zdjęciach można zauważyć mój lepszy i gorszy kontakt z otoczeniem oraz z aparatem i tak też było w rzeczywistości, bo huśtawki nastrojowe to moja specjalność .
Ja i moja kuzynka Maja i świąteczne odwiedzinki.
Mama weszła na drzewo więc ja też chciałem a to oznacza, że cały czas rozwija się moje zainteresowanie światem
Obok mnie są klocki i różne moje ulubione postacie z bajek. Zabawki były z McDonalds z zestawów  Happy Meal.
Mój prezent który znalazłem pod choinką, ale w kolekcjonowanie autek Hot Wheels nie wciągnąłem się.
Ostatnie to najgorsze podejście przed naszym domkiem .
Przeważnie tak wyglądało chodzenie ze mną na spacery :) Nie chciałem, nie lubiałem ale nie było zmiłuj się :)