http://dzieciom.pl/wp-content/uploads/2015/07/FDZzP_logo.jpg

Turystyka górska - terapia czy widzimisię ?

Turystyka Górska - terapia, czy widzimisię ?
Czytelnik, który przegląda nasze strony internetowe czytając pamiętnki rodzica, lub albumy Łukasza natknie się na liczne opisy
wypraw górskich. Zgłębiając tą literaturę może się nasunąć pytanie, czy aby na pewno jest to dobry sposób na terapię autystycznego dziecka.
Dodatkowe kontrowersje budzi fakt, że na wielu wyprawach jest opisane nagłe pogorszenie nastroju Łukasza, a wręcz niebezpieczne ataki
autoagresji spotęgowane krzykiem, nieskoordynowanymi ruchami i czasami siłowanie się z nami. Powstają pytania typu:
" Czy te wycieczki podobają się dziecku ?"
" Czy aby jest to na pewno bezpieczne -  szczególnie na dłuższych trasach i to w dodatku w górach, gdzie czycha na nas wiele niespodzianek ?"
" Czy aby przypadkiem nie jest to tylko widzimisię rodziców, którzy chcą się popisać przed innymi ?"
" Jakie korzyści z tego wypływają dla chorego dziecka ?"
Pytań tych pewnie można by mnożyć, ale przejdźmy do krótkiej historii tych wycieczek oraz powodów, które przekonały nas do tego, że
jest to naprawdę coś wartościowego. Mam nadzieję, że poniższy opis rozwieje wątpliwości, a jeżeli nie - to trudno, ponieważ  każda forma terapii
ma swoich  zwolenników i przeciwników.
Łukasza przygoda z górami rozpoczęła się praktycznie już w wieku dwóch lat, lecz wtedy dłuższe wycieczki były sporadyczne i bazowaliśmy
właściwie na krótszych spacerach. Zauważyliśmy, że nie jest zbyt szybkim i zwinnym dzieckiem, ale jest wytrwałym i wytrzymałym piechurem. 
W tych czasach dłuższe wypady ograniczały się tylko do wycieczek w gronie miejscowych przyjaciół, bądź tych którzy przyjeżdżali nas odwiedzać
z mojej rodzinnej wielkopolski.
Prawdziwa przygoda z górami zaczęła się dopiero podczas pewnego majowego wyjazdu do Zakopanego, który nie trwał długo, ale spowodował
że Agnieszka zakochała się w Tatrach. Dodatkowo zobaczyliśmy, że Łukasz doskonale radzi sobie na stromych stokach tatrzańskich.
Od roku 2008 na stałe do kalendarium naszych wyjazdów letnich został wpisany wyjazd do Zakopanego i wędrówki po tych pięknych szlakach.
Tak więc zaliczaliśmy w roku jeden wyjazd nad morze i jeden w góry.
Tatry to oczywiście wiele zagrożeń wynikających z niebezpiecznych szlaków oraz nieprzewidywalnej pogody. Tutaj muszę nadmienić, że dobór
tras był zawsze robiony z głową i studiowany w przewodnikach internetowych, a pogoda bacznie śledzona w szczegółowych prognozach dla 
danego terenu. Godziny wyjść były zawsze tak dobierane, że nawet gdy istniało zagrożenie burzowe to o odpowiedniej godzinie znajdowaliśmy
się już w cichych dolinach górskich, lub w miejscu zakwaterowania. Tak zresztą jest do dzisiaj, że każda wyprawa jest najpierw dogłębnie
studiowana pod względem trudności, długości i możliwości wystąpienia nieporządanych zjawisk pogodowych i niejednokrotnie trzeba sobie 
odpuścić zakusy i chęci na wyjście w teren.
Łukasz chodził na palcach nóg i myśleliśmy, że z czasem to przejdzie, ale tak się nie stało i trzeba było pomyśleć jakim sposobem zlikwidować
tą przypadłość.
 Oczywiście nasłuchaliśmy się wiele opowieści od znajomych, którzy doradzali różne metody likwidacji - łącznie z operacją chirurgiczną (no cóż
Polak jest zawsze fachowcem we wszystkich dziedzinach życia i specjalizacjach :) ).
Tak naprawdę najważniejsza była wizyta u ortopedy, który po dogłębnym zbadaniu problemu podrapał się po głowie i stwierdził, że właściwie
to nie istnieją przesłanki dla których Łukasz musiałby chodzić na palcach i żadna operacja nie wchodzi w grę. Usłyszeliśmy kilka cennych wskazówek
 m.in. chodzenie po stromych wzniesieniach, schodach i po piasku, oraz zaopatrzenie w dobrej klasy sztywne buty utrudniające chodzenie na palcach, 
 więc jak najbardziej wskazane były długie spacery górskie, które będą powodowały naciąganie ściegna w łydce . Po wielu latach wiemy już na pewno,
że był to strzał w dziesiątkę.
Podczas chodzenia po górach pojawiało się nagłe pogorszenie nastroju Łukasza - szczególnie na bardziej wymagających trasach.
Oczywiście znamy Łukasza bardzo dobrze i przeważnie takie stany wyczuwamy wcześniej . Po drugie w przeszłości był to zwyczajny krzyk ewentualnie
z gryzieniem rąk.  Dopiero z końcem 2013 r. pojawiły się niebezpieczne biegi i odskakiwania .
Niestety tzw. "humory" Łukasza, są niezależne od miejsca w którym się znajduje i równie dobrze atak złości mógłby nastąpić w pieleszach
domowych podczas wykonywania przez niego ulubionych zajęć jak choćby praca z komputerem. 
W opisach na naszej stronie internetowej często pojawia się wzmianka o problemach na trasie z Łukaszem. Wziąć jednak trzeba pod uwagę
fakt, że wyprawa taka trwa kilka, albo nawet kilkanaście godzin, a wspomniane problemy w większości przypadków trwały zaledwie kilka
minut i to przeważnie na początku trasy, a następnie w wyniku wysiłku następowało tzw. "przegrzanie organizmu" i Łukasz wracał do wspaniałej
kondycji, a złe zachowanie pozostawało jedynie wspomnieniem.  Najważniejsze było określenie celu podróży i współpraca z mapą, którą Łukasz
na trasie śledził bardzo często i co najważniejsze doskonale ją czytał ze zrozumieniem. Również wyznaczaliśmy miejsca postoju na posiłki, 
lub np. ulubionego batonika. Natomiast w pierwszych latach naszych wypraw celem wycieczki było przeważnie jakieś górskie schronisko, gdzie
czekała nagroda w postaci ulubionego napoju i posiłku, lub przekąski np. "Pizza Dominium" na szczycie Kasprowego Wierchu :)
Od roku 2013 wyprawy górskie zostały znacznie zintensyfikowane poprzez przystąpienie do programu zdobycia Korony Gór Polski i tu nastapił
nowy sposób na zainteresowanie Łukasza wyprawami górskimi. Otóż najważniejszym było wydrukowanie z internetu tabeli z wszystkimi 28-ma
szczytami koronnymi, które stały się swoistą kolekcją. Zainteresowanie spowodował już sam pomysł, który Łukasz pojął w mig, a ponieważ ma 
doskonałą pamięć do nazw to zaczął odhaczać w tabeli szczyty na których już był. Trzeba było trochę potłumaczyc, że liczą się dopiero szczyty,
które będą zdobyte ze specjalną książeczką w której będziemy zbierać pieczątki. Program KGP przerósł nasze oczekiwania, a dla Łukasza stał
się momentami prawdziwą pasją. Nieraz długie tygodnie męczył mnie mówiąc np. "Śnieżka tak " i nie mógł się doczekać, kiedy nadejdzie czas na
jej zdobycie i zakolorowanie w tabelce rubryki z jej nazwą. I w ten sposób program, który Prezes KZ KGP podejrzewał, że będzie trwał kilka lat, 
a ja który powiedziałem mu, że zostanie zrobiony w trzy lata został zrealizowany w niespełna rok.
Pasja Łukasza dodawała nam skrzydeł, a przygotowywanie kolejnych etapów podróży w najdalsze zakamarki Polski było niesamowitą frajdą, 
no i ten błysk w oku Łukasza z zaliczenia każdego następnego szczytu.
Oczywiście były też i zmartwienia, a nawet obawy. Pierwszym problemem były Rysy - góra bardzo trudna do zdobycia pod względem technicznym
(dla niepełnosprawnego dziecka, bo dla wysportowanego turysty nie jest to żaden problem) i bardzo niebezpieczna.
Jak wcześniej opisałem do każdej wyprawy podchodziliśmy z rozwagą i respektem przed niebezpieczeństwem na górskich szlakach - szczególnie
w przypadku Agnieszki, która jest niezłym "strachoputem" jeżeli chodzi o te sprawy. Dlatego też zdecydowaliśmy się na wynajęcie profesjonalnego
przewodnika górskiego, który miał doświadczenie z osobami niepełnosprawnymi. Pan Artur sprawdził się w stu procentach.
Po zdobyciu KGP powstało pytanie: "Co dalej ?". Szczęściem było wyszukanie w programach PTTK nowego wyzwania pod nazwą Diadem Polskich
Gór, oraz Sudecki Włóczykij i Korona Sudetów. Łukasz po wydrukaowaniu tabelki z Diademem oczywiście zaaprobował go i już ten program 
realizujemy.
O intensywności wypraw może świadczyć choćby fakt, że Łukasz w ciągu zaledwie dwóch lat zdobył srebrną Górską Odznakę Turystyczną, a do 
złotej brakuje mu zaledwie kilkudziesięciu punktów.
W roku 2014 u Łukasza pojawiły się podczas wypraw dodatkowe nieporządane zachowania w postaci wykonywania serii nieskoordynowanych
ruchów podczas chodzenia z krótkimi sprintami i odskokami w bok co na trasach, gdzie występują urwiska górskie jest szczególnie niebezpieczne.
Dlatego też wybieraliśmy trasy, które nie budziły wątpliwości, a nawet te w moim mniemaniu bezpieczne zawsze weryfikowała Agnieszka i zdażyło 
się, że zawróciliśmy z trasy np. na Krzesanicę w Tatrach, gdyż wyczuwała w Łukaszu zbyt wielkie napięcie i związane z tym zagrożenie.
Górskie wyprawy wnoszą mnóstwo pozytywnych rzeczy do terapii:
- rozwijanie kultury fizycznej u dziecka, które niezbyt chętne jest do uczestniczenia w zajęciach z w-fu.
- nauka poprzez obcowanie z naturą pojęć z geografii, przyrody, fizyki, chemii itp.- obraz i fotograficzna pamięć, a także zainteresowanie napotkanymi
  w trasie ciekawostkami. To także nauka historii, bo podczas naszych wyjazdów w różne miejsca w Polsce zwiedzamy również zamki, kościoły, muzea itp.
- kontakt z naturą, wspaniałe krajobrazy i rozwój ekspresji plastycznej.
-  zmiana otoczenia - szczególnie ważne u autystów, którzy z reguły przyzwyczajeni są do jednego miejsca pobytu.
- kontakt z nowymi osobami - również ważne dla autystów, którzy często znają tylko kilka najbliższych krewnych i znajomych.
- terapia integracji sensorycznej poprzez nowe doznania dotykowe, optyczne, zapachowe, a nawet smakowe.
Tzw. nieporządane zachowania, czyli momenty rozładowań emocjonalnych są nie tylko stresujące dla nas, że niosą ze sobą jakieś niebezpieczeństwo,
ale także powodują zaciekawienie i niejednokrotnie wyraz dezaprobaty na twarzach napotkanych na szlakach turystów. Przez lata przyzwyczailiśmy
się do tego i spokojnie w skrócie tłumaczymy w czym rzecz. Wywołuje to różne reakcje od komentarzy "Po co wogóle wychodzą z takim dzieckiem 
w góry ?" do "Jesteśmy pełni podziwu dla was". Do choroby dziecka i związanej z tym reakcji społeczeństwa trzeba się przyzwyczaić. To żaden sposób
zamknąć się z nim w czterech ścianach i czekać nie wiadomo na co. Jednym z celów stworzenia tej strony internetowej było dotarcie do grupy osób z
podobnymi problemami i pokazanie,że jeśli się chce to można, choć droga wcale nie jest usłana różami.
Pewna Pani napisała komentarz pod artykułem Fundacji o treści: " Korona Gór Polski - fajna rzecz , niestety już tylko w sferze moich marzeń".
Przeprowadziłem małe dochodzenie i wywnioskowałem, że Pani ta ma córeczkę z zespołem Retta, która jeżdzi na wózku inwalidzkim. Moje
motto jest takie, że każdy w swoim życiu ma Rysy, które powinien zdobyć i czasami będzie to pierwsze słowo dziecka po długiej i ciężkie terapii, a 
czasami może być to pierwszy spacer po mieście ze swoim dzieckiem, którego tak panicznie się boimy z powodu lęku przed ludzkim spojrzeniem i
niestosownym komentarzem. To jednak właśnie Ci ludzie bywają czasami bardziej ułomni i niepełnosprawni w swojej pełnosprawności.
Przypadkowa turystka spotkana na samym szczycie Rysów powiedziała nam;" Każdy ma prawo do tego aby ten szczyt zdobyć, a być może naszemu 
synowi było to jeszcze bardziej potrzebne niż każdemu innemu zdrowemu".
                                                                                                                    Włodek laugh
Galeria: 
Wydruk szczytów Korony Gór Polski z którym Łukasz się nie rozstawał, aż do zdobycia wszystkich szczytów, dlatego taki sfatygowany.
Kolejny ważny program po KGP to Diadem Polskich Gór rozpoczęty właściwie już w 2013 r. , ale na jego realizację będzie potrzeba dużo więcej czasu ze względu na dużą ilość szczytów do zdobycia ( 80) i rozpiętość ich wzdłuż całej południowej granicy Polski.
Diadem Polskich Gór - strona 2. Oczywiście pokolorowane rubryki oznaczają już zdobyte szczyty do końca sierpnia 2014 r.
Książeczki programów górskich , które realizujemy. KGP już zostało zakończone. GOT - zdobyta srebrna odznaka, a do złotej pozostało zaledwie kilkadziesiąt punktów. Korona Sudetów zostaje nieco odłożona w czasie ze względu na szczyty położone poza granicami kraju. Diadem obecnie realizowany- zaplanowane kolejne dłuższe etapy w 2015 r.
Przykładowe potwierdzenia pieczątkami zdobycia kolejnych szczytów Korony Gór Polski w książeczce klubowej.
Przykładowy opis tras i potwierdzenia pieczątkami w Książeczce PTTK GOT.
Przykładowe potwierdzenia zdobycia szczytów w książeczce PTTK - Diadem Polskich Gór (potwierdzenie osoby uprawnionej po zakończeniu programu i przedłożenia dodatkowo zdjęć potwierdzających zdobycie szczytów).