http://dzieciom.pl/wp-content/uploads/2015/07/FDZzP_logo.jpg

Rok 2003 i diagnoza ... "autyzm wczesnodziecięcy".

Wędrówkę rozpoczniemy od 2003 r. czyli rok w którym otrzymaliśmy diagnozę, która zabrała wiarę w to, że Łukasz będzie zdrowy . 

31 sierpnia 1999 r. Łukasz się urodził  . Od września 2000 r. został zaprowadzany do źłobka . Również w tym czasie złapał katar, który w grudniu zaprowadził nas do szpitala i tam nastąpiły pierwsze niekorzystne zmiany, czyli zniknęło zainteresowanie książkamii i przestał jeść pozostając praktycznie na pokarmie niemowlaka, czyli z piersi . Potem w żłobku wciąż zgłaszano mi nieprawidłowe zachowania Łukasza (np. że nie słyszy, nie chce spać) co kwitowałam tym, że to Panie mają problem a nie Łukasz .  Pomimo tego w 2001 r. rozpoczęliśmy wędrówki po lekarzach od badania słuchu, a potem wizyty u Psychologów .  W 2002 r. zrezygnowałam z przedszkola poświęcając cały swój czas Łukaszowi . W tym też roku dostaliśmy namiary od Pani Psycholog na Panią Hanię w Polanicy, która dała pierwsze konkretne wskazówki do terapii . W 2003 r. kolejne wizyty w Poradniach  i we wrześniu 2003 r. rozpoznano autyzm wczesnodziecięcy .

                                                                                                                                                                                                                                           Agnieszka i Włodek  smiley  (skończone 24.08.2014)

Łukasz podczas pobytu w ZOO nie wykazywał żadnego zainteresowania zwierzętami, ale podczas pobytu nad morzem dużo radości sprawiło mu karmienie Lamy:   http://youtu.be/7C1VNxoLgEE

Rocznik: 
Spacer koło domu- do pewnego wieku byłem strasznie leniwy i nie chciało mi się chodzić. No bo po co skoro można było jechać.
Do tego domu wprowadziliśmy się w 2002 r. więc za mną wciąż nie powieszona półka, a na niej różowa myszka, którą lubiałem i z zainteresowaniem patrzyłem na nią jak byłem malutki.
Rodzice kupili mi wigwam i tunel . W wigwamie siedzieliśmy godzinami wchodząc i wychodząc bez końca . a mama musiała za każdym razem zamykać i otwierać wigwam.
4.Bardzo dużo tańczyliśmy sobie . Gdy mama trzymała mnie na rękach to nie przytulałem się tylko sztywno siedziałem . Bywało tak że budziłem się w nocy, włączałem muzykę i bujałem się na mamy rękach do rana .
Jestem w Polanicy na spotkaniu w stowarzyszeniu, którego niestety już nie ma .
Instrukcja obsługi tarki - Mama od najmłodszych lat starała się abym wykonywał różne prace domowe, a w szczególności te kuchenne. Dlatego teraz uwielbiam robić różne potrawy i napoje - nawet te wyskokowe, ale oczywiście ich nie piję.
Ogródek Jordanowski - Międzychód - miejsce do którego zawsze chodziłem będąc z wizytą u Babci.
Na huśtawkach i karuzelach nie potrafiłem trzymać się ani nawet siedzieć prawidłowo .
Mama oczywiście pilnuje abym nie spadł . W przeszłości będąc pod opieką osób trzecich dwa razy zaliczyłem poważne upadki i mama od tego czasu była nadmiernie opiekuńcza . Zresztą ze mną trzeba cały czas być przygotowanym na wszystko.
Przejście po belkach zawieszonych na łańcuchach zaliczyłem bardzo sprawnie więc mama cieszyła się .
 Zamek Książ - jesteśmy na jego terenie. Chodzić raczej nie lubiałem, więc rodzice zabierali wózek .
Bunt na spacerze - właśnie tak się kończyły próby zmobilizowania mnie do chodzenia.
Jesteśmyw okolicach miasta Świebodzin na komunii u koleżanki taty,która już wcześniej zauważyła, że ja nie rozwijam się prawidłowo, ale nie miała odwagi powiedzieć.
Wrocław i badania, a przy okazji  ZOO .
Spotkanie integracyjne z naszego stowarzyszenia w Polanicy i pierwsza moja przejażdżka na koniu .
Pierwsza latarnia na którą miałem okazję wejść była w  Gąskach.
Teletubisie w Ustroniu Morskim - moja ulubiona bajka z dzieciństwa . Potem pierwsze miejsce przejął Bob Budowniczy.
 Kołobrzeg-wycieczka podczas krótkiego pobytu w Wieniotowie k/ Ustronia Morskiego.
Pierwsza zabawa w suchym basenie -uwielbiałem te zabawy, ale w tamtym czasie suche baseny można było spotkać tylko nad morzem. Niestety w 2003 r. słabo sobie w nim radziłem i dużym wysiłkiem wchodziłem na górne piętra .
Chodzące maskotki interesowały mnie i zawsze z zaciekawieniem dotykałem je sprawdzając czy są prawdziwe ?
 Jazda na kucyku - to taki mały element hipoterapii , ale wtedy nie zrobił na mnie większego wrażenia.
 Morska kąpiel - to kolejna wspaniała zabawa nad morzem dopóki nie poznałem uroków pływającego po morzu pontonu.
Pierwsza jazda gokartem i w sumie to nuda . Największe wrażenie zrobiły na mnie strusie będące w Mielnie, które karmiliśmy chlebem -niestety nie mamy zdjęcia.
Awionetka koło Ustronia Morskiego- Mama myślała, że będę zachwycony, a ja znów obojętny, ale w późniejszym czasie to się zmieniło . Teraz uwielbiam samoloty i bardzo chciałbym choć raz nim polecieć. Przy lotnisku stał kiosk w którym były napoje, ale za szybą . Ja tego dnia pierwszy raz użyłem swojego paluszka do pokazania napoju Tymbark, który chciałem .
Pierwsza przejażdżka karuzelą . Mama w obawie o moje bezpieczeństwo też postanowiła pokręcić się towarzysząc mi .
Super jazda w Mierzynie koło Międzychodu - niestety zjeżdżać mogłem tylko z Mamą , bo z Tatą już za pierwszym razem osiągneliśmy kosmiczną prędkość i obydwoje jak z procy wylecieliśmy cali zanużając sie w basenie i zakrztusiłem się wodą.
41.
Drugi raz zdobywam szczyt Góry Kalwaria, ale pierwszy raz byłem na jej szczycie wytransportowany przez rodziców siedząc w wózku w 2002 r.
Skalny Obryw - Bardo- bywały jednak dni w których dostawałem przypływu siły i wychodziłem nawet na bardzo wysokie i strome góry.
Szczeliniec - pojechaliśmy ze znajomymi pochodzić między skałkami . Niestety przed wejściem zacząłem bardzo krzyczeć i rodzice zrezygnowali wracając do domu . Praktycznie przez całą drogę powrotną (ok.40 km.) krzyczałem . Na trasie przejazdu był basen . Rodzice podejrzewając, że krzyczę bo chcę na basen wrócili do domu, zabrali ręczniki, kąpielówki i wrócili na basen i wtedy się uspokoiłem.
Pałac w Kamieńcu Ząbkowickim . A ja tym razem na barana tylko dlaczego cały czas nosi mnie mama a nie tato ?
Kopalnia Złota w Złotym Stoku.
Duszniki Zdrój . Moi rodzice standardowo oglądają książki mama dla mnie, a tato dla siebie.
Znajomi rodziców byli kilka dni więc dużo jeżdżiliśmy i chodziliśmy . Tym razem jesteśmy w Międzygórzu i idziemy do wodospadu Wilczki i Ogrodu Bajek.
Mój własny Mały Fiat - pierwszy samochód przeznaczony całkowicie dla mnie.Mogłem wszystkiego dotknąć , więc siedziałem w nim godzinami , dopóki nie rozładował się akumulator.Nie mogłem jedynie go odpalić i pojechać. W samochodzie również ćwiczyłem z mamą pojęcia otwórz i zamknij. Znajomi rodziców którzy mieszkali u nas 9-cio osobową ekipą sprezentowali mi to autko.
I ponownie jesteśmy w Kopalni Złota w Złotym Stoku .
A w kopalni pierwszy mój zjazd z większej ślizgawki i mama miała strasznego pietra .
ZOO Wrocław - oczywiście zainteresowanie zwierzętami było wtedy średnie .  i często ładowałem się mamie na ręce.
Pobyt w ZOO a po nim wizyta w poradni, gdzie zostałem zdiagnozowany. W tym czasie nie znosiłem brudnych rąk a nawet podciągniętych rękawów, chodzenia na czworaka, mycia głowy, obcinania paznokci, gdy coś chciałem posługiwałem się popychając czyjeś ręce, nie mówiłem i nie rozumiałem co się do mnie mówi... Był czas, że nawet nie reagowałem na swoje imię.
Basen w Bielawie gdzie byłem pierwszy raz, więc podczas wchodzenia na obcy i nie znany mi teren musiałem standardowo pokrzyczeć .
Potem podobało mi się, a ponieważ uwielbiałem zjeżdżalnie wodne, to mama postanowiła zjechać ze mną . Niestety tylko raz bo wpadliśmy do dość głębokiej wody, czyli po pachy .
A tu mama próbuje myć naczynia .
Wycinanki - Mama stwierdziła ,że najlepszą metodą usprawniania moich rączek jest właśnie doskonalenie wycinania.Oczywiście oprócz wycinania było jeszcze mnóstwo innych ćwiczeń. Kolorowanki były z ładnymi czytelnymi obrazkami z wydawnictwa Siedmioróg.
Mikołaj w Opolnicy - nie bardzo wiedziałem o co w tym wszystkim chodzi i nawet paczką nie byłem zainteresowany.